Lech Kaczyński i… koty. „Prezydent był znany ze swojej troski o zwierzęta”

 |  Written by Szary Kot  |  0
http://wpolityce.pl/lifestyle/234155-lech-kaczynski-i-koty-prezydent-byl...

17 lutego obchodzimy Światowy Dzień Kota. To dobra okazja, aby przypomnieć z życiorysu Lecha Kaczyńskiego fakty, zazwyczaj bagatelizowane, a przecież ukazujące znamienne cechy Jego osobowości.

Marta Kaczyńska, „Moi Rodzice”

Ojciec i stryj wymyślali różne historie. Najwięcej było jednak opowieści o wielkim kocurze. Obaj uwielbiali koty, więc i bajki opowiadali o kotach. Perypetie kocura ciągnęły się przez kilka lat. Kocur przeżywał przygody, większe i mniejsze dramaty.

Jedna z naszych kocic została w opłakanym stanie podrzucona moim rodzicom pod drzwi mieszkania. Mamie udało się ją wyleczyć. Klara była naszym domownikiem przez ponad dziesięć lat. Kocica Molly weszła tacie do samochodu jeszcze wtedy, gdy mieszkaliśmy przy ulicy Mierosławskiego. Ojciec uznał, że w takim razie musi z nami zamieszkać – i tak się stało.

Po przyjściu na świat mojej drugiej córeczki, Martynki, do Tytusa w Warszawie dołączyła także Lula i kocica mamy – Molly, z którą tata często sypiał na jednej poduszce. Rudolf był kotem warszawskim, który zjawił się w domu rodziców za czasów prezydentury ojca. Kot zachowywał się  tak godnie, że mama żartowała, że przypomina on Rudolfa Valentino, i tak kocur został Rudolfem. Rodzice kochali zwierzęta.

Piotr Zaremba, „Kilka nieuporządkowanych obrazków”, (w:) M. Karnowski (red.), „Lech Kaczyński. Portret”

Uderzyła mnie zwłaszcza rola zwierząt. Psy i koty czuły się w tym mieszkaniu (pp. Kaczyńskich) równie swobodnie jak ludzie. Można by nawet rzec, że były trochę rozpuszczone. To rozpieszczenie miejscowej menażerii wynikało z miłości, jaką jej tam najwyraźniej okazywano. Z ciepła, które biło od pani i pana tego domu.

Danuta Holecka, „Dobrze się czuł w towarzystwie dziennikarzy”, (w:) M. Karnowski (red.), „Lech Kaczyński. Portret”

Kilka minut przed wywiadem, kiedy siedzieliśmy już na miejscach, staraliśmy się rozluźnić (…) i wtedy gawędziliśmy na tak zwane lekkie tematy, na przykład o zwierzętach. Sporo się wtedy dowiedziałam o kocie Rudolfie. Był to typ kociego gangstera, a imię Rudolf nosił dlatego, że był taki piękny (nawiązanie do Valentino). O jego nadzwyczajnej urodzie Pan Prezydent opowiadał z dumą, o charakterze – z nieco mniejszym zachwytem, ale z tego, co mi wiadomo, zarówno Pan Prezydent, jak i Pani Prezydentowa codziennie pracowali nad tym, aby ten stan rzeczy zmienić.

**Barbara Matosiuk, „Prezes – szef – przyjaciel”, „Kontrola Państwowa” V 2010

Szef na początku pracy w NIK nosił mleko bezdomnym kotom, które szukały schronienia na wewnętrznym dziedzińcu Izby. Potem już tylko finansował tę akcję, bowiem wśród kotów szybko rozeszła się wieść o »darmowej stołówce« i było ich coraz więcej.”

Piotr Semka, „Lech Kaczyński. Opowieść arcypolska”

Bardzo charakterystyczne dla wrażliwości Lecha Kaczyńskiego było też to, że na sam koniec swojej służby (ministra sprawiedliwości) zainteresował się podwyższaniem wyroków w sprawach o okrucieństwo przeciwko zwierzętom.

Janusz Kowalski, „Prezydent Warszawy”, (w:) S. Cenckiewicz, „Lech Kaczyński. Biografia polityczna”

Lech Kaczyński znany był ze swojej troski i miłości do zwierząt, dlatego w szczególności angażował się w pomoc dla ukochanych przez siebie kotów. W 2005 r. rozpoczęła się modernizacja schroniska na Paluchu. Powstał jeden z największych tego typu obiektów w Europie. Prezydent utworzył w Urzędzie m. st. Warszawy specjalne stanowisko pełnomocnika ds. zwierząt, bezpośrednio angażował się w tworzenie programu opieki nad bezdomnymi zwierzętami.”

„Niezwykłe zakupy urzędników Śródmieścia”, „Rzeczpospolita” 29 VIII 2005

Pomysł gigantycznych kocich zakupów narodził się w stołecznym ratuszu na przełomie lat 2004 i 2005. Prezydent Lech Kaczyński (sam zadeklarowany miłośnik kotów) zdecydował wtedy o przekazaniu na ten cel 170 tys. zł. Karmę kupiono i rozdano społecznym opiekunom zwierzaków.

Wojciech Albert Kurkowski, redaktor naczelny pisma „Kot”, które przyznało Lechowi Kaczyńskiemu 17 lutego 2008 r. tytuł… „Kociarza Roku 2007”

To za jego stołeczne czasy. Ludzie pamiętają, że kiedy był prezydentem Warszawy utworzył stanowisko pełnomocnika ds. zwierząt i wiele zrobił dla warszawskich kotów. Apelował też o otwieranie okienek w piwnicach zimą (w 2005 r., nawiązując do Światowego Dnia Zwierząt, Lech Kaczyński zwrócił się z apelem do mieszkańców stolicy o „otwarcie serc i okienek piwnicznych”, by pomóc przetrwać wolno żyjącym kotom okres jesienno-zimowy – AK ), a także proponował budowę specjalnego schroniska dla kotów.

Na pytanie, czy lubimy zwierzęta większość z nas odpowie, że tak. Ale za tą deklaracją kryje się najczęściej wybiórcza wrażliwość oznaczająca opiekę nad swoimi domowymi pupilami i obojętność na okrutny los pozostałych zwierząt. Tymczasem Lech Kaczyński dawał świadectwo swojej empatii wobec braci mniejszych także na piastowanych przez siebie państwowych urzędach. Może warto wziąć przykład ze śp. Prezydenta RP i swoją życzliwość dla zwierząt zacząć okazywać również w sferze publicznej?

5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>