Robert Brasillach był krytykiem, pisarzem i dziennikarzem politycznym, którego rozstrzelano w 1945 roku wyłącznie za napisane artykuły.
Robert Brasillach urodził się w dniu 31 marca 1909 roku. Jego ojciec Arthemile – porucznik armii francuskiej zginął w 1914 roku w walkach z Berberami w Maroku. Po powrocie do Francji osierocona rodzina zamieszkała najpierw w Perpignan, a potem w Sens, gdzie Robert rozpoczął naukę w gimnazjum. W 1925 roku po przeniesieniu się do Paryża, Robert kontynuował naukę w prestiżowym liceum Louis-le-Grand, gdzie poznał wielu późniejszych dozgonnych przyjaciół – Maurice Bardeche, Jose Lupin, Jacques Talagrand, Roger Vailland i Lucien Paye.
Zaczął pisać jeszcze przed uzyskaniem świadectwa dojrzałości, jego pierwsze artykuły zostały opublikowane na łamach Le Coq catalan, a napisaną z przyjaciółmi Fulgurę, powieść przygodową wydrukowała w 1926 roku La Tribune de l’Yonne.
W 1928 roku został przyjęty do elitarnej Ecole Normale Superieure, gdzie poznał nowych przyjaciół – Simone Weil, Colette, Rene Clair. W czasie studiów pochłaniał wręcz setki książek, a dzięki swej genialnej pamięci nabył wszechstronną erudycję, która pozwoliła mu rozpocząć pisanie pierwszych esejów literackich oraz recenzji teatralnych i filmowych. Skoncentrowanie się na paryskim życiu intelektualnym sprawiło, iż pomimo zdania kilku egzaminów i napisaniu pracy dyplomowej, studiów nie skończył.
W 1931 roku ukazała się jego pierwsza książka Presence de Virgile oraz powieść Le Voleur d’etincelles. Jednocześnie rozpoczął stałą współpracę z kilkoma pismami literackimi, przede wszystkim L’Etudiant francais, związanym z L’Action Francaise. Na łamach Candide’a opublikował słynną później ankietę o „końcu powojnia”, która zyskała duży rozgłos dzięki wypowiedziom PaulaValery’ego, Julesa Supervielle’a, Alberta Thibaudeta i Marcela Arlanda. Z kolei na łamach Le Revue universalle regularnie umieszczał felietony poświęcone kinu oraz teatrowi.
Związanie się Brasillacha z pismami Action Francaise spowodowane było głęboką fascynacją myślą francuskiego monarchisty i konserwatysty Charlesa Maurrasa, zdecydowanego przeciwnika rewolucji francuskiej, liberalizmu i demokracji, twórcy doktryny „nacjonalizmu integralnego”, uważającego naród za „braterską wspólnotę złączoną wspólną kulturą, religią i językiem”. Jednak różnice pokoleniowe, a zwłaszcza wydarzenia polityczne drugiej połowie lat 30. sprawiły, iż z dotychczasowego jednolitego nurtu francuskich konserwatystów wyłoniła się grupa młodych radykałów, zafascynowanych włoskim faszyzmem. Jednym z czołowych przedstawicieli tej grupy był Robert Brasillach, który w 1936 roku dołączył do redakcji Je Suis Partout, które z pisma o profilu konserwatywnym przekształciło się w radykalny organ prasowy zdecydowanych antykomunistów, coraz bardziej zafascynowanych faszyzmem.
W 1937 roku Brasillach, zastępując Pierre’a Gaxotte’a, został redaktorem naczelnym tego tygodnika. Był zwolennikiem silnego państwa pod władzą wodza, radykalnej rewolucji zmieniającej dotychczasowy model społeczeństwa, prospołecznej gospodarki. Nie był antysemitą, choć opowiadał się za nadaniem Żydom specjalnego statutu uszczuplającego ich prawa. Był zdecydowanym przeciwnikiem ich dyskryminacji, podkreślając: „Po pierwsze nie prześladować. Nie prześladować, nie urządzać pogromów: takie jest podstawowe stanowisko nacjonalizmu francuskiego wobec problemu żydowskiego”.
Przejęcie władzy w Niemcach przez Hitlera doprowadziło do ożywienia środowiska narodowego we Francji, do którego należał Brasillach, nie manifestujący swych poglądów w publicystyce literackiej. Nałożenie sankcji na Włochy po ich agresji na Etiopię stało się impulsem do napisania przez Roberta i jego przyjaciół listu w ich obronie ( manifest intelektualistów w obronie Zachodu i utrzymania pokoju), który został następnie podpisany przez tysiące Francuzów.
Zwycięstwo we Francji w 1936 roku Frontu Ludowego i utworzenie przez partie lewicowe rządu uaktywniło francuskich narodowców. Grozę spotęgował wybuch wojny domowej w Hiszpanii. Rewolucyjna gorączka opanowała Francję.
W tych niespokojnych czasach Brasillach, stojący na czele pisma Je suis partout, podejmuje obywatelską walkę z ideologami Frontu Ludowego. W czerwcu 1936 roku publikuje pierwszy cotygodniowy felieton „List do prowincjuszki”, w którym bezpardonowo krytykuje politykę lewicowego rządu. Wielu ośmieszonych lewicowych ideologów nigdy nie zapomni mu ostrych, bardzo bolesnych sformułowań, w których obnażał ich umysłową głupotę.
W opublikowanej z Mauricem Bardechem Histoire de la guerre d’Espagne przedstawił wizję obrony cywilizacji europejskiej przed czerwoną, komunistyczną zarazą. I jednocześnie przestrzegał przed wybuchem podobnej wojny domowej we Francji. Był krytycznym zwolennikiem faszyzmu włoskiego, ale nie niemieckiego narodowego socjalizmu. Był zbyt germanofobiczny aby zaufać Niemcom, jawiącym mu się jako genetyczny wróg Francji.
Oceniając ekspozycję „sztuki zdegenerowanej” w hitlerowskich Niemczech podkreślał, iż „szokuje mnie fakt, że kanclerz Hitler stroi się w piórka krytyka sztuki, zwłaszcza, że Mussolini raczej by się na to nie zdobył. Fakt, że dla Hitlera impresjonizm oznacza awangardę, świadczy o jego zacofanej, burżuazyjnej i dość prymitywnej mentalności. Niepokoi mnie również bardzo użycie epitetu „zdegenerowany”. Za zdegenerowanych uchodzili najlepsi malarze ubiegłego stulecia – tak Renoir jaki i Cezanne. Za degenerata uważano Baudelaire’a”.
Jednak w 1937 roku pojechał do Norymbergii, gdzie odbywał się doroczny zjazd NSDAP. Poruszony atmosferą jedności, zafascynowany „religijnym charakterem narodowego socjalizmu” powrócił do Francji jako gorący zwolennik sojuszu francusko-niemieckiego. Wyraził też podziw dla filmów Leni Riefenstahl, stawiając ją za wzór dla francuskich reżyserów.
Wzrost aktywności komunistów w Europie oraz narastająca psychoza wojenna sprawiły, iż opublikował artykuł Les communistes contre la France, któremu przyświecała dewiza: „Ani dla Moskwy, ani dla Berlina: jesteśmy dla Francji”. Swój tekst zakończył wezwaniem wydrukowanym wielkimi literami: „Trzeba rozwiązać partię komunistyczną”.
Prowadząc zaciekłe boje z lewicowymi zwolennikami Frontu Ludowego nie zapominał jednak o publicystyce literackiej. Eseje zawarte w zbiorze Portraits zyskały mu zasłużoną sławę wybitnego krytyka, którą dopełnił sukces książki Corneille oraz powieści Comme le temps passe. Jego L’Histoire du Cinema doczekała się entuzjastycznych recenzji ze strony ludzi ze wszystkich kręgów artystycznych i politycznych.
W momencie wybuchu II wojny światowej Brasillach, będący oficerem rezerwy, założył mundur porucznika piechoty i został powołany do służby w departamencie Dolnego Renu, gdzie służył rok wcześniej w okresie kryzysu sudeckiego. W kwietniu 1940 roku został przeniesiony z Alzacji do Lotaryngii, gdzie stacjonował w bunkrach Linii Maginota. W czasie walk z Niemcami jego oddział został otoczony przez Niemców, a on sam dostał się do niewoli. Przez dziewięć miesięcy przetrzymywany był w trzech kolejnych oflagach, gdzie dokończył pisanie sztuki Berenice oraz rozpoczął pracę nad niedokończoną powieścią Les Captifs.
W wyniku starań rządu francuskiego został w końcu marca 1941 roku zwolniony i w dniu 31 marca pojawił się w Paryżu. W Vichy zaoferowano mu stanowisko komisarza ds. kina, jednak po kilku tygodniach pełnienia obowiązków nie uzyskał formalnej nominacji. Zdecydował się więc na ponowne podjęcie pracy w Je Suis Partout.
Robert Brasillach urodził się w dniu 31 marca 1909 roku. Jego ojciec Arthemile – porucznik armii francuskiej zginął w 1914 roku w walkach z Berberami w Maroku. Po powrocie do Francji osierocona rodzina zamieszkała najpierw w Perpignan, a potem w Sens, gdzie Robert rozpoczął naukę w gimnazjum. W 1925 roku po przeniesieniu się do Paryża, Robert kontynuował naukę w prestiżowym liceum Louis-le-Grand, gdzie poznał wielu późniejszych dozgonnych przyjaciół – Maurice Bardeche, Jose Lupin, Jacques Talagrand, Roger Vailland i Lucien Paye.
Zaczął pisać jeszcze przed uzyskaniem świadectwa dojrzałości, jego pierwsze artykuły zostały opublikowane na łamach Le Coq catalan, a napisaną z przyjaciółmi Fulgurę, powieść przygodową wydrukowała w 1926 roku La Tribune de l’Yonne.
W 1928 roku został przyjęty do elitarnej Ecole Normale Superieure, gdzie poznał nowych przyjaciół – Simone Weil, Colette, Rene Clair. W czasie studiów pochłaniał wręcz setki książek, a dzięki swej genialnej pamięci nabył wszechstronną erudycję, która pozwoliła mu rozpocząć pisanie pierwszych esejów literackich oraz recenzji teatralnych i filmowych. Skoncentrowanie się na paryskim życiu intelektualnym sprawiło, iż pomimo zdania kilku egzaminów i napisaniu pracy dyplomowej, studiów nie skończył.
W 1931 roku ukazała się jego pierwsza książka Presence de Virgile oraz powieść Le Voleur d’etincelles. Jednocześnie rozpoczął stałą współpracę z kilkoma pismami literackimi, przede wszystkim L’Etudiant francais, związanym z L’Action Francaise. Na łamach Candide’a opublikował słynną później ankietę o „końcu powojnia”, która zyskała duży rozgłos dzięki wypowiedziom PaulaValery’ego, Julesa Supervielle’a, Alberta Thibaudeta i Marcela Arlanda. Z kolei na łamach Le Revue universalle regularnie umieszczał felietony poświęcone kinu oraz teatrowi.
Związanie się Brasillacha z pismami Action Francaise spowodowane było głęboką fascynacją myślą francuskiego monarchisty i konserwatysty Charlesa Maurrasa, zdecydowanego przeciwnika rewolucji francuskiej, liberalizmu i demokracji, twórcy doktryny „nacjonalizmu integralnego”, uważającego naród za „braterską wspólnotę złączoną wspólną kulturą, religią i językiem”. Jednak różnice pokoleniowe, a zwłaszcza wydarzenia polityczne drugiej połowie lat 30. sprawiły, iż z dotychczasowego jednolitego nurtu francuskich konserwatystów wyłoniła się grupa młodych radykałów, zafascynowanych włoskim faszyzmem. Jednym z czołowych przedstawicieli tej grupy był Robert Brasillach, który w 1936 roku dołączył do redakcji Je Suis Partout, które z pisma o profilu konserwatywnym przekształciło się w radykalny organ prasowy zdecydowanych antykomunistów, coraz bardziej zafascynowanych faszyzmem.
W 1937 roku Brasillach, zastępując Pierre’a Gaxotte’a, został redaktorem naczelnym tego tygodnika. Był zwolennikiem silnego państwa pod władzą wodza, radykalnej rewolucji zmieniającej dotychczasowy model społeczeństwa, prospołecznej gospodarki. Nie był antysemitą, choć opowiadał się za nadaniem Żydom specjalnego statutu uszczuplającego ich prawa. Był zdecydowanym przeciwnikiem ich dyskryminacji, podkreślając: „Po pierwsze nie prześladować. Nie prześladować, nie urządzać pogromów: takie jest podstawowe stanowisko nacjonalizmu francuskiego wobec problemu żydowskiego”.
Przejęcie władzy w Niemcach przez Hitlera doprowadziło do ożywienia środowiska narodowego we Francji, do którego należał Brasillach, nie manifestujący swych poglądów w publicystyce literackiej. Nałożenie sankcji na Włochy po ich agresji na Etiopię stało się impulsem do napisania przez Roberta i jego przyjaciół listu w ich obronie ( manifest intelektualistów w obronie Zachodu i utrzymania pokoju), który został następnie podpisany przez tysiące Francuzów.
Zwycięstwo we Francji w 1936 roku Frontu Ludowego i utworzenie przez partie lewicowe rządu uaktywniło francuskich narodowców. Grozę spotęgował wybuch wojny domowej w Hiszpanii. Rewolucyjna gorączka opanowała Francję.
W tych niespokojnych czasach Brasillach, stojący na czele pisma Je suis partout, podejmuje obywatelską walkę z ideologami Frontu Ludowego. W czerwcu 1936 roku publikuje pierwszy cotygodniowy felieton „List do prowincjuszki”, w którym bezpardonowo krytykuje politykę lewicowego rządu. Wielu ośmieszonych lewicowych ideologów nigdy nie zapomni mu ostrych, bardzo bolesnych sformułowań, w których obnażał ich umysłową głupotę.
W opublikowanej z Mauricem Bardechem Histoire de la guerre d’Espagne przedstawił wizję obrony cywilizacji europejskiej przed czerwoną, komunistyczną zarazą. I jednocześnie przestrzegał przed wybuchem podobnej wojny domowej we Francji. Był krytycznym zwolennikiem faszyzmu włoskiego, ale nie niemieckiego narodowego socjalizmu. Był zbyt germanofobiczny aby zaufać Niemcom, jawiącym mu się jako genetyczny wróg Francji.
Oceniając ekspozycję „sztuki zdegenerowanej” w hitlerowskich Niemczech podkreślał, iż „szokuje mnie fakt, że kanclerz Hitler stroi się w piórka krytyka sztuki, zwłaszcza, że Mussolini raczej by się na to nie zdobył. Fakt, że dla Hitlera impresjonizm oznacza awangardę, świadczy o jego zacofanej, burżuazyjnej i dość prymitywnej mentalności. Niepokoi mnie również bardzo użycie epitetu „zdegenerowany”. Za zdegenerowanych uchodzili najlepsi malarze ubiegłego stulecia – tak Renoir jaki i Cezanne. Za degenerata uważano Baudelaire’a”.
Jednak w 1937 roku pojechał do Norymbergii, gdzie odbywał się doroczny zjazd NSDAP. Poruszony atmosferą jedności, zafascynowany „religijnym charakterem narodowego socjalizmu” powrócił do Francji jako gorący zwolennik sojuszu francusko-niemieckiego. Wyraził też podziw dla filmów Leni Riefenstahl, stawiając ją za wzór dla francuskich reżyserów.
Wzrost aktywności komunistów w Europie oraz narastająca psychoza wojenna sprawiły, iż opublikował artykuł Les communistes contre la France, któremu przyświecała dewiza: „Ani dla Moskwy, ani dla Berlina: jesteśmy dla Francji”. Swój tekst zakończył wezwaniem wydrukowanym wielkimi literami: „Trzeba rozwiązać partię komunistyczną”.
Prowadząc zaciekłe boje z lewicowymi zwolennikami Frontu Ludowego nie zapominał jednak o publicystyce literackiej. Eseje zawarte w zbiorze Portraits zyskały mu zasłużoną sławę wybitnego krytyka, którą dopełnił sukces książki Corneille oraz powieści Comme le temps passe. Jego L’Histoire du Cinema doczekała się entuzjastycznych recenzji ze strony ludzi ze wszystkich kręgów artystycznych i politycznych.
W momencie wybuchu II wojny światowej Brasillach, będący oficerem rezerwy, założył mundur porucznika piechoty i został powołany do służby w departamencie Dolnego Renu, gdzie służył rok wcześniej w okresie kryzysu sudeckiego. W kwietniu 1940 roku został przeniesiony z Alzacji do Lotaryngii, gdzie stacjonował w bunkrach Linii Maginota. W czasie walk z Niemcami jego oddział został otoczony przez Niemców, a on sam dostał się do niewoli. Przez dziewięć miesięcy przetrzymywany był w trzech kolejnych oflagach, gdzie dokończył pisanie sztuki Berenice oraz rozpoczął pracę nad niedokończoną powieścią Les Captifs.
W wyniku starań rządu francuskiego został w końcu marca 1941 roku zwolniony i w dniu 31 marca pojawił się w Paryżu. W Vichy zaoferowano mu stanowisko komisarza ds. kina, jednak po kilku tygodniach pełnienia obowiązków nie uzyskał formalnej nominacji. Zdecydował się więc na ponowne podjęcie pracy w Je Suis Partout.
CDN.
Img.: http://niezlomni.com/?tag=robert-brasillach @kot
(2)