"Procedury" na wypadek śmierci

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  15
   Bywa tak, że przypadek sprawia, że dwa wydarzenia, dwa nieszczęścia mają miejsce tak blisko siebie, ze można z nich wyciągnąć wnioski o które byłoby trudno, gdyby nie ich bliskie sąsiedztwo czasowe. Pierwsze wydarzenie, o którym chcę napisać, to śmierć siedemnastoletniego młodego człowieka, straszna tragedia dla jego rodziny, która ujawniła duży problem, gdy trzeba było podjąć trudną decyzję o zaprzestaniu uporczywej terapii. Zanim dojdę do drugiego chcę zwrócić uwagę na przyczynę tego, co działo się we Wrocławskim szpitalu przy ul. Traugutta.
 
Abyśmy Was leczyli, musicie nam zaufać!
   Rozumiem, że matka nie potrafi pogodzić się ze śmiercią dziecka. Przypomina mi się tu zasłyszana historia. Mój kolega spotkał kiedyś przypadkowo swojego kolegę, również lekarza. W szpitalu, w którym się spotkali umierała, nieuleczalnie chora na chorobę nowotworową, matka owego drugiego kolegi. I ten człowiek, choć był lekarzem i powinien zdawać sobie sprawę z pewnych faktów i nieuchronności śmierci, powiedział do mojego kolegi: "i zobacz, te skurwysyny nie chcą jej leczyć...", mając na myśli lekarzy leczących jego umierającą matkę. Najbliższą rodzinę można zrozumieć. Ale całe to zamieszanie, transparenty, pikiety, zawiadamianie prokuratury, oskarżenia o handel narządami do przeszczepów, o morderstwo w świetle prawa, wywieranie nacisków na lekarzy, świadczy przede wszystkim o kompletnym braku zaufania do lekarzy zajmujących się chłopcem!
Chłopak zmarł, co dało się przewidzieć. Nie pobrano narządów do przeszczepów. A pikietujący pod szpitalem pikietują dalej, żądając stworzenia "procedur", według których mają postępować lekarze.
Procedury - to kolejne słowo-klucz, zdecydowanie nadużywane w dzisiejszych czasach. Niektórzy na wszystko na świecie chcieliby stworzyć procedury, widząc w nich jakąś magiczną receptę na wszystkie nieszczęścia, a to przecież niemożliwe! Procedury nie mogą zastąpić współczucia, rozsądku, osobistego podejścia do człowieka, którego się leczy, którym się opiekuje, personalnego i podmiotowego traktowania chorego człowieka i jego rodziny. Żadnymi procedurami nie da się zastąpić zaufania!
 
Też jestem rodzicem...
   Jestem chirurgiem ogólnym w powiatowym szpitalu. Ani nie usuwam ciąż, ani nie dokonuję przeszczepów, ani też nie jestem przez życie zmuszony do orzekania o odłączeniu nastolatka od respiratora. Cieszę się, że nie musiałem podejmować takiej decyzji.
Zastanawiałem się, jak pewnie wielu z nas, co bym zrobił, gdyby to moje dziecko leżało na OIOM-ie nieprzytomne... Uważam, że nie wolno lekarzowi w takiej sytuacji samemu decydować o postępowaniu, bo brakuje mu wtedy obiektywnego oglądu sytuacji. Bez istotnej konieczności nie operujemy członków naszych rodzin. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet proste leczenie rodziny nie jest łatwe ani przyjemne. Musiałbym więc zdać się na kolegów lekarzy, by to oni podjęli decyzję. I tu dochodzimy do drugiego tragicznego wydarzenia. Do niechcianego dziecka, którego zabicia odmówił pan profesor Chazan. Otóż gdybym musiał oddać los mojego dziecka w ręce innego lekarza, to chciałbym, by o tym losie zadecydował ktoś taki jak właśnie pan profesor Chazan! Ktoś, kto bez względu na okoliczności postąpi tak, jak nakazuje mu sumienie!
Ponieważ nie zajmuję się intensywną terapią, ani nie orzekam o śmierci mózgowej u pacjentów, nie potrafię odpowiedzialnie stwierdzić, czy obecny stan wiedzy na temat problemu śmierci mózgowej jest wystarczający, by odłączyć dziecko od respiratora. Potrafię jednak z pełnym przekonaniem powiedzieć, że chciałbym w podobnej sytuacji  oddać taką decyzję w ręce człowieka, który ma sumienie i nie waha się postępować zgodnie z tym sumieniem.
 
Salus aegroti suprema lex!
   Myślę, ba, jestem pewien, że to lekarze pokroju pana profesora, po prostu mający sumienie, powinni być gwarantami działań dla dobra i dla zdrowia chorych, które jest - jak mówi to łacińskie przysłowie - najwyższym prawem, znacznie ważniejszym, niż prawa stanowione!
Dlatego - zwracam się teraz do tych kolegów lekarzy, którzy w dyskusjach publicznych i medialnych stanęli po stronie "przeciwników istnienia sumienia", tych którzy ponad osobiste przekonanie lekarza o słuszności działania, przekładają "przepisy” i "procedury",  a których tu miłosiernie nie będę wymieniał z nazwiska - atakując profesora Chazana, negując prawo innych kolegów lekarzy do posiadania własnego zdania opartego na sumieniu, religii czy światopoglądzie własnoręcznie wykopaliście dołek, w który teraz wpadli koledzy z Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka.
To między innymi takie działania i wypowiedzi jak Wasze podważają zaufanie do całej naszej grupy zawodowej!
 
Strzał w stopę!
   Tym ludziom, nie tylko lekarzom, którzy nie wierzą, chcę uświadomić, że religia jest dla osoby wierzącej rodzajem drogowskazu. W sytuacjach trudnych wyborów, mówi nam jak postąpić. Jeśli ludzie pozbawieni łaski wiary, żądają dla siebie prawa wyboru drogi bez wiary, to w imię tego samego prawa człowiek wierzący, powinien mieć możliwość zastosowania zasad religii do swoich wyborów, powinien móc postąpić w zgodzie w własnym sumieniem. Postarajcie się, zamiast chodzić po studiach telewizyjnych ze zdjęciami nieszczęśliwego, chorego dziecka, czym stawiacie się w jednym szeregu z Palikotem, zamiast dla politycznych celów administracyjnie karać lekarza za postępowanie zgodne z sumieniem, nie czekając nawet na pełne wyniki kontroli, postarajcie się zrozumieć społeczny sens istnienia religii! Zróbcie to nawet, jeżeli sami nie potraficie, lub nie chcecie uwierzyć w Boga! Można bardzo łatwo udowodnić, że żadna cywilizacja w całej historii ludzkości nie istniała bez spójnego systemu religijnego! Osobiście jestem głęboko przekonany o istnieniu Boga, ale nawet gdyby Go nie było, to społeczna rola religii nadal pozostanie niezmienna! Nawet gdyby Bóg nie istniał, to wszystko co powyżej napisałem o zasadach wiary i jej pozytywnym wpływie na organizację społeczeństwa, pozostanie prawdą. Walcząc z religią, podcinacie gałąź na której wszyscy siedzimy!
 
z poważaniem,
Losek
 
5
5 (10)

15 Comments

Obrazek użytkownika ro

ro
Bardzo mądre słowa.
I te, że gdy samemu się nie wie, jak postąpić, trzeba po prostu zaufać komuś, kto na zaufanie zasługuje (a w domyśle: trzeba takich ludzi chronić).
I te o ateistach, którzy nigdy nie stworzą cywilizacji (bo gdyby to było możliwe, to by taka była). Agnostycy są jak jemioła: mają liście, kwiaty, owoce (trujące ale i lecznicze), ale bez "drzewa" nie będą rosnąć. 
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Bardzo celne uwagi i argumenty. Zaufanie do lekarza prowadzącego to połowa sukcesu na drodze do wyzdrowienia pacjenta. Niestety to zaufanie nie będzie rosło skoro najabrdziej znany lekarz w Polsce - Ewa Kopacz - mówi coś takiego: „Odłóżmy na bok sumienie! Lekarz musi je odrzucić dla dobra pacjenta! Jeśli sumienie nie pozwala mi służyć, zgodnie z prawem, na rzecz dobra pacjenta, to wybieram inny zawód.”

Historia nas uczy, że różne rzeczy mozna było robić w zgodzie z prawem, argumentując to dobrem pacjenta. Ja jednak zdecydowanie wolę lekarza kierującego się sumieniem.

Dziękuję za mądry, spokojny tekst i wyważone, ale bardzo celne argumenty.
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Właśnie dokładnie przeciw takim "zawołaniom", jak to Ewy Kopacz, zawołaniom, które niszczą zaufanie do lekarzy, skierowany jest ten tekst. Przykład Ewy Kopacz jest egzemplifikacją tego, o czym chciałem napisać. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika Traube

Traube
Tych lekarzy z Wrocławia odsądzano od czci i wiary, rzucając pod ich adresem ohydne zarzuty, oczywiście kompletnie ich nie znając.
Na tym portalu ukazał się np. taki tekst:

http://blog-n-roll.pl/pl/pilne-w-szpitalu-we-wroc%C5%82awiu-chc%C4%85-za...

Widzisz, co ten człowiek pisze?!

"Chcą zabić człowieka..."

Dla takich ludzi to proste. Chcieli sobie gnoje zarobić na tych jego organach...Można już sobie wyobrazić grupę lekarzy z Wrocławia inkasujących kasę za nerki, serce i wątrobę. Bo przecież ci ludzie tak to widzą. Są przekonani, zapewne "sądząc podług siebie", że jak się ktoś w coś angażuje, to musi to robić dla forsy.

Chłopak umarł, jego nerki, wątroba i serce zgniją sobie w sposób naturalny, a to, że być może umrze ktoś jeszcze, ludzi takich jak nasz blogowy kolega mało obchodzi. 

Na kursie językowym byłem w czasie, gdy toczyła się medialna nagonka na lekarzy, pełna głosów podobnych, jak w cytowanym wpisie. Wtedy byli to doktorzy z łódzkiego pogotowia, "łowcy skór". Kurs był cholernie ciężki i nieraz nachodziły wielu z nas chwile zwątpienia. I powiem Ci, że to działało wtedy najlepiej. Wystarczyło wejść na onet czy inną interię i poczytać, co o nas piszą, jak potwornie nas nienawidzą i motywacja do nauki języka wracała ze zdwojoną siłą. Idiotom komentującym sprawę owych "łowców" nie przeszkadzały chociażby fantastyczne liczby podawane przez innych idiotów jako kwoty łapówek za zgłoszenie zgonu. Przekraczały one czasem parokrotnie ceny standardowego pogrzebu, nie mówiąc już o tym, co zwraca rodzinie ZUS.

Pozdrawiam,


 
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Faktycznie ta notatka jest skandaliczna. Zbieramy żniwo działań prowadzonych przez różne środowiska, w tym niestety lekarskie. Działania niektórych lekarzy,niezgodne zresztą z fragmentem przysięgi  którą skłądamy, o wzajemnym szanowaniu się, przyczyniająsię do spadku zaufania do lekarzy wogóle. Stąd już tylko krok, do takich działań, jak te na tym blogu i we Wrocławiu.
I tak jest w naszym środowisku, więc czego wymagać od laików. Pozdrowienia.
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Oczywiście nie można generalizować, ale czy nie jest tak, że lekarze jako grupa zawodowa się po prostu nie sprawdziła? Pod względem etycznym.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika ro

ro
Co to znaczy "grupa zawodowa" i w jaki sposób miałaby się sprawdzić?
A chemicy, jako grupa zawodowa sprawdzili się?
Albo piloci wycieczek zagranicznych?
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Nie łap mnie za słówka :)
Chodzi mi o to, że nie widziałem protestów lekarzy i pielęgniarek jak rozwalano służbę zdrowia. Białych miasteczek nie widziałem. Owszem były - jak było to zgodne z "modą" i służyły salonowi.
Gdzie lekarze protestowali przeciwko kłamstwom pani Kopacz?
Gdzie protestowali przeciwko sposobowi traktowania ciał w Smoleńsku?
Gdzie był wtedy samorząd lekarski? Przecież samorządu nie wybiera Tusk tylko sami lekarze.

To co się teraz dzieje to tylko konsekwencje.

PS.
- Chemicy? Dwóch się sprawdziło jak pokazali wały przy trotylu. Dwóch z ... jak myślisz ilu?
- Piloci wycieczek? To juz demagogia :)))
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Luźne jak luźne :))
Zresztą... Losek, jak przyjdzie i tak mnie przekona, że nie mam racji. Jak go znam :)
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
No, bardzo bym chciał napisać, że nie masz racji, ale oczywiście masz. Postawa wielu koleżanek i kolegów, pozostawia wiele do życzenia, co zresztą napisałem w notatce i jest, szczerze mówiąc dla mnie niezrozumiała. Z tym, że obiektywnie lekarze są grupą zawodową zbyt dużą i zbyt zróżnicowaną, by mogli stanowić jedność, są różne,czasem sprzeczne interesy, inaczej widzą to wszystko lekarze z klinik w dużych miastach inaczej POZ, inaczej specjalistyka. Dodatkowo jesteśmy też świadomie dzieleni i skłócani. Był na przykład taki zapis w ustawie o NFZ, który zakazywał podmiotom leczniczym starającym się o kontrakty zrzeszania się i porozumiewania w jakikolwiek sposób. Każdy miał startować osobno.
Dodatkowo, trzeba sobie jasno powiedzieć, że duża grupa dobrych lekarzy leczy ludzi w dużo bardziej przyjaznych lekarzom krajach...
Ale - pozwól, że odbiję piłeczkę - jak strajkowaliśmy i mówiliśmy do czego doprowadzą pomysły kolejnych rządów, to jakoś poparcia społecznego też za bardzo nie było widać...
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika ro

ro
Nawet nie mam pojęcia, ilu może być chemików?

Dwóch z pewnością nie pokazało (wała): Iwiński i Sekuła.
(Choć jak znam tego drugiego, to domyślam się, co mógł mówić w domu przy żonie, też chemiczce zresztą). 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>