Proces 83–letniej kpt. Weroniki Sebiastianowicz, żołnierza AK odroczony. „Proszono mnie, bym żyła ciszej”

 |  Written by Ursa Minor  |  0
 
Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz (fot. PAP/Artur Reszko)
 
 

Weronika Sebastianowicz – szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi – będzie musiała stawić się przed białoruskim sądem ponownie za tydzień – dowiedział się portal tvp.info. Będzie sądzona za rzekomy przemyt pomocy żywnościowej dla członków organizacji. – Miałam kilka dziwnych telefonów, proszono mnie, bym żyła ciszej – powiedziała w rozmowie z portalem tvp.info Sebastianowicz.

Kombatantka jest oskarżona o przemyt 70 paczek od polskiego Stowarzyszenia Odra-Niemen z pomocą dla kombatantów Armii Krajowej na Białorusi, które zarekwirowano u niej w domu 2 kwietnia. Sebastianowicz zadeklarowała już wcześniej w rozmowie z portalem, że stawi się przed sądem. – Nie boję się, gorzej już być nie może – powiedziała kombatantka.

Jej sytuacja jest trudna, bo władze białoruskie nie uznają organizacji. – Starają się zrobić to, co najgorsze. Nienawidzą, nie uznają, a skoro z racji wieku nie mogą wsadzić do więzienia, to nękają na inne sposoby – mówi szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK.

Weronika Sebastianowicz zdradziła dziś w rozmowie z portalem, że ostatnio odebrała kilka dziwnych telefonów. – Proszono mnie, bym żyła ciszej – powiedziała kombatantka, która uważa, że jej telefon jest na podsłuchu. – Przez cały czas śledzą każdy mój krok, ale już się nie boję – powiedziała.
Nie boję się, gorzej już być nie może
Dotkliwa kara

– Wartość tych paczek wyceniono na 22 miliony rubli, więc przygotowuję się na dotkliwą karę – powiedziała kobieta portalowi tvp.info.

Według dziennikarza Andrzeja Pisalnika, kombatantce grozi kara grzywny w wysokości do 1 400 złotych. Białoruskie prawo w tej kwestii nie przewiduje upomnienia czy innej mniej dotkliwej kary.


Bohaterskie życie

Weronika Sebastianowicz ps. „Różyczka” ma za sobą wiele dramatycznych doświadczeń. Za działalność w Armii Krajowej w 1952 roku została skazana przez Trybunał Wojsk MGB Obwodu Grodzieńskiego na 25 lat łagrów i pozbawienie praw publicznych na 5 lat. Wyrok odsiadywała między innymi w Workucie na północy Rosji oraz w łagrach na Syberii.

Teraz, jako najmłodsza z żyjących kombatantek na Białorusi jest prezesem Stowarzyszenia i stara się pomagać, jak może swoim starszym kolegom. Większość z nich mieszka na peryferiach i ma utrudniony dostęp do sklepów. Nie otrzymują także żadnej pomocy od władz. W zarekwirowanych paczkach były makaron, ryż i inne podstawowe produkty. – Ale głównie przynoszę im to, co zmieści się w kieszeni. Aby mieli na leki i najbardziej potrzebne rzeczy – wyjaśnia Sebastianowicz.
Nie potrafię się wycofać ze względu na pamięć tych, co zginęli

Zaprawiona w bojach z białoruską władzą

Przesunięta na 17 czerwca rozprawa i jej konsekwencje nie będą pierwszym tego rodzaju wyrokiem wobec kombatantki. W ubiegłym roku sąd skazał panią Weronikę na karę około 1000 zł.

Uznano ją winną złamania zasad przeprowadzania zgromadzeń masowych. Chodziło o ustawienie 12 maja 2013 r. przez ZPB we wsi Raczkowszczyzna w obwodzie grodzieńskim krzyża upamiętniającego ostatniego dowódcę AK połączonych sił Szczuczyn-Lida, Anatola Radziwonika ps. „Olech”, który zginął w walkach z NKWD w 1949 roku. Na uroczystości było ponad 100 osób, w tym Sebastianowicz, kilku innych byłych żołnierzy AK oraz konsul Chodkiewicz.

Kombatantka przyznaje, że kilka razy myślała o wycofaniu się z działalności. – Ale nie potrafię. Ze względu na pamięć tych, co zginęli, także mojego brata, który stracił życie walcząc w szeregach AK. Wytrwam – mówi kombatantka.

CZYTAJ TAKŻE 83-letnia polska kombatantka staje przed sądem. Za przemyt jedzenia

http://www.tvp.info/15565903/proces-83letniej-kombatantki-odroczony-pros...
0
Brak głosów

Więcej notek tego samego Autora:

=>>