Kościół przymyka oko na exscesy LGBT

 |  Written by Smok Eustachy  |  0
Prof Filar w dzienniku Polskim podaje definicję prawną pedofilii:
Pedofilia (...) W (sensie) prawnym - jest przestępstwem polegającym na seksualnym wykorzystywaniu małoletniego.

http://www.dziennikpolski24.pl/pl/magazyny/magazyn-piatek/1292179-profesor-filar-gwalcicielem-moze-byc-praktycznie-kazdy-pedofilem-tylko-ten-kogo-dotknelo-takie-zaburzenie.html

I skoro on to mówi w wywiadzie, to znaczy, ze takie znaczenie funkcjonuje. I według tego znaczenia nauczycielka mająca dziecko z czternastolatkiem to pedofilka, kuratorium apelujące o jej niekaranie kryje pedofilię, dlaczego reżimowe media nie przesłuchują minister Szumilas na tą okoliczność?

Tu mamy jednak takie zastrzeżenie, czy faktycznie ona tego gimbusa wykorzystała, czy może sam chciał? W tym wypadku propedo powiedzą, że chciał i nie ma żadnej pedofilii. Ale myślenie dialektyczne już tak jest rozwinięte, że gdy to ksiądz będzie podejrzany o seks z 14 latkiem, to już nie będą wnikać, czy wykorzystał, czy nie, czy w późnym pokwitaniu, czy we wczesnym etc. W tym wypadku pedofilia i już.

Profesor Filar różne herezje też tam opowiada. Np:  "Gwałcicielem może być praktycznie każdy, pedofilem tylko ten, kogo dotknęło takie zaburzenie." co się kłóci z definicją prawną, która sam podaje. Jak już pisałem żeby wykazać, że doszło do pedofilii trzeba wykazać, że sprawca tylko z dziećmi lubi, bo jak wszystko co się rusza i nie rusza lubi to pedofilii nie ma.

Lud Czerski tak musi mieć: zawsze ma być sprzeczność, nie może być logicznej wykładni, tylko elementarna logika na każdym kroku musi być gwałcona. Raz biorą definicję prawną, że poniżej granicy ustawowej, a za chwile udowadniają, że takiej definicji nie ma i biorą drugą. Nie potrafią inaczej natomiast obecna mądrość etapu narzuca im mimo wszystko pewne ograniczenia:

Jeśli weźmiemy definicję medyczną to znana nam już nauczycielka nie jest pedofilką. Ale nie jest też pedofilem xiądz uprawiający seks z 14 latkiem. A jak nie jest pedofilem to kim jest?

    Pedofil rozumiany medycznie zaś to osoba, która osiąga satysfakcję seksualną wyłącznie z  dziećmi nierozwiniętymi, jak to mówią w "okresie przedpokwitaniowym" albo wczesnopokwitaniowym. Jeśli ktoś nie preferuje dzieci, ale i z dziadkami, i z dziećmi, i z dorosłymi, i ze zwierzętami: to dopuszcza się czynu pedofilskiego. Bardzo to skomplikowane ale niech mają.

Względem księży preferuje się tą prawną, która funkcjonuje również potocznie. Definicja medyczna ma bowiem tutaj liczne wady: księża mają słaba styczność z mniejszymi dziećmi, przedszkolakami i pierwszą klasą. Powiedzmy druga klasa to jeszcze ale już wyżej to nie wiadomo, czy jeszcze jest ten etap przedpokwitaniowy, czy może średniopokwitaniowy. Dodatkowo Polityka spopularyzowała termin efebofilia, aby zagmatwać wszystko do reszty. Oczywistym jest, że część (znaczna) z przypadków pedofilii to nie jest żadna pedofilia a po prostu homoseksualizm. A z homoseksualizmem wśród kleru jest problem:

Obecna mądrość etapu nakazuje bezwzględnie wyznawać pogląd, że homoseksualizm jest wrodzony i szlus. Żadne tam - uwaga cytuję furiatów antyklerykalnych - "spedalenie" nie jest możliwe. No to co ci homoseksualiści w szeregach kleru robią skoro nie mogli być przyjęci? Konspirowali się? Kto im kazał się pchać?

Oczywiście etap się zmieni, a wraz z nim jego mądrość, już są pierwsze jaskółki: np: w Polityce się ukazał artykuł o kobietach, które wybrały sobie orientacje homoseksualną. Taki tytuł nosi: "Lesbijki z wyboru":

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1542647,1,lesbijki-z-wyboru.read

I jak się odwróci o 180 stopni to ogony obecne, zarzucające klerowi spedalanie dzieci z definicji staną się awangardą. Zmiana etapu ma bowiem przebieg mocno nieintuicyjny: nie przyznają że się pomylili, zmiany zaszły czy coś, ale jednego dnia głoszą jedno a następnego coś dokładnie przeciwnego, nie tylko bez słowa wyjaśnienia, ale z sugestią, że nigdy inaczej nie było. Przykłady takiego dwójmyślenia są ciekawe: na raz oburzenie wypowiedziami abp Michalika, a na dwa Wyborcza pisze dokładnie to samo. Podawałem tu przykład artykułu o nieszczęsnej nauczycielce, której uczeń zrobił dziecko: co do zasady ta sama argumentacja, że dzieci adorują itp. I oburza się ktoś? Nikt.

Jak widać odpowiedzialność za sporą część czynów przypisywanych Kościołowi ponosi LGBT i to Biedroń się powinien z nich tłumaczyć. Kościół odpowiedzialny jest za przymykanie oka.
0
Brak głosów

Więcej notek tego samego Autora:

=>>