Wszyscy wyhotdożeni

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
- Wszyscy wyhotdożeni - powiedziała siostra Łukaszka. Hiobowscy odwrócili się powoli w jej stronę. Siostra stała w drzwiach, rozczochrana, w pomiętym ubraniu. W ręku trzymała siatkę na zakupy, w których właśnie wróciła. Siatka była pusta.
- Chyba: wychędożeni - poprawił odruchowo dziadek.
Siostra Łukaszka zaczęła płakać i wyciągnęła przed siebie siatkę mówiąc:
- Nic nie mogłam zrobić!
- Napadli ją - babcia Łukaszka pobladła i wstała przewracając krzesło.
- Ależ skąd! - wzruszyła ślicznymi ramionkami siostra. Ale oto stanęła przed nią mama Łukaszka i zapytała:
- A zrobiłaś tak?
I zaczęła kolebać biodrami klepiąc się po udach i ramionach.
- Trą, trą, misia bela, misia kasia kąfacela... - zawtórował Łukaszek.
Mama Łukaszka wyrzuciła go za drzwi.
- Za co? - darł się wyrzucony. - Myślałem, że gramy w wyliczanki!
- Ja pokazuję specjalny taniec mający dać do zrozumienia napastnikowi, że ofiara nie chce być napadnięta! Siostrę ci napadli a ty sobie żarty stroisz! - oburzyła się mama.
- Nikt mnie nie napadł!
- To o co chodzi? - spytał tata Łukaszka. Siostra wzruszyła ramionami.
- Wszystko jest takie, no... Zahotdożone.
- Tak się nie dowiemy - dziadek Łukaszek podniósł siatkę na zakupy. - Nic nie kupiła trzeba iść jeszcze raz. Gdzie jest Łukasz?
- Za drzwiami.
- Dajcie go tu z powrotem.
- Zdecydujcie się! - złościł się Łukaszek. - Raz wyrzucacie, raz wrzucacie... Bo zadzwonię po moderatorkę Strajku Kobiet!
- Nie strasz, nie strasz. Idź po zakupy i zobacz o co chodzi!
Poszedł więc.
Niedaleko był kiosk. Kiedyś należał do sieci RUCH, po kupieniu sieci przez państwowy koncern paliwowy teraz był to kiosk RORLEN. Przed kioskiem był tłum. W kiosku można było dostać gazety, lekki alkohol i oczywiście hot dogi.
W sąsiednim bloku było solarium. Obecnie należało do sieci stworzonej przez państwowy koncern paliwowy o nazwie SOLORLEN. Właśnie wychodziła jakaś pani jedząc hot doga.
Obok był pawilon drogerii państwowej sieci DRORLEN. Łukaszek zajrzał tam na chwilę. Pani przy kasie prosiła o sos tysiąca wysp.
Zajrzał też na pocztę, która po przejęciu przez państwowy koncern paliwowy nosiła nazwę PORLEN. Wewnątrz był dziki tłum.
- Jeden z parówką, jeden z kabanosem...
Wracając zajrzał do budki z hot-dogami sieci HORLEN.
- Nie, hot-dogoów nie mamy - oświadczyła pan iw białym kitelku. - Ale można u mnie kupić znaczki lub doładować telefon.
Łukaszek wrócił do domu i oznajmił:
- Wszyscy wyhotdożeni.
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>