
Jak dla mnie wybory mogłyby być co drugi dzień. Nie, nie dlatego, że tak jestem przywiązany czy nawet uzależniony od tej formy demokracji bezpośredniej. Nic podobnego. Gdybym miał szczerze i uczciwie przedstawić pobudki, które przy każdej kolejnej okazji gnają mnie do urny, wszystkie byłyby zapewne bardzo niskie. Taka już uroda demokracji, że wyzwala w ludziach emocje niezbyt pożądane.
(3)