
Ciałopozytywność jako koncepcja jest dla mnie bezpośrednio groźna. Lekarz nie może się obawiać powiedzieć: „panie Smoku, pan jesteś spasiony, musisz się odchudzić”. Tymczasem skutkiem ciałopozytywności jest sterroryzowanie lekarzy, obawiających się spasionych. Subiektywnie mogą mieć rację, bo odchudzanie wiąże się z cierpieniem: trzeba ćwiczyć na siłowni, albo chodzić, albo jeździć na rowerze. Przede wszystkim trzeba ograniczyć przyjmowanie do paszczy, w odpowiednich porach jeść. I dietę stosować.