Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Cała rodzina Hiobowskich była zaintrygowana dwoma rzeczami: po pierwsze tym, że do Łukaszka przyszli koledzy się uczyć i po drugie tym, że w pokoju było cicho.
Teraz siedzieli w kuchni zastanawiając się co się dzieje w pokoju Łukaszka.
- Uczyć się? - prychnęła babcia. - Pewno robią coś innego. Mogę wymienić. Siedzą w internecie, albo grają w gry, albo...
- Albo jeszcze co gorszego robią - pokiwał głową dziadek Łukaszka.
- Mogę wymienić - ucieszyła się siostra Łukaszka, ale jakoś nie było chętnych.
- Coś jednak trzeba zrobić - mama spojrzała na tatę.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowscy w komplecie zasiedli przed telewizorem. Na dziś bowiem zapowiadano nowy główny program informacyjny w pierwszym kanale Telewizji Polskiej.
Włączyli trochę za wcześnie. Trafili na końcówkę odcinka bajki "Tata, tata i ja" zatytułowanego "Zabawa w doktora". Potem była reklama binderów dla dzieci i na ekranie pojawił się pan, który wczoraj zapowiadał zmiany.
- Witam państwa serdecznie - powiedział pan. - Będę prowadził dla państwa nasz nowy program informacyjny. On będzie jak woda.
- Co to znaczy, że jak oda? - zaniepokoiła się siostra Łukaszka.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Grudzień był wyjątkowo ciepły, więc na osiedlu Hiobowskich doszło do tylko jednego mrożącego krew w żyłach wydarzenia, a był nim pożar. Na szczęście nie pożar mieszkania, nie pożar samochodu, a pożar śmietnika.
Zapadł już zmrok. Koło płonącej świątyni ekologów zgromadziło się sporo mieszkańców, w tym Łukaszek i jego dwaj koledzy: Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki.
- Może ktoś zadzwoni po strażaków - poprosiła zrozpaczona dozorczyni. pani Sitko.
- Już dzwoniliśmy - odezwał się ktoś. - Jadą.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowscy siedzieli sobie spokojnie przy kolacji w kuchni i rozmawiali na temat Halloween, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Pewno dzieci po cukierki - mama Łukaszka chciała się podnieść ale ubiegła ją siostra Łukaszka.
- Ja to załatwię - oznajmiła siostra i wyszła. Nikt nie zauważył, że wychodząc sięgnęła jeszcze na półkę i wzięła z niej jakiejś broszurkę.
Hiobowscy przycichli.
Słychać było jak siostra otworzyła drzwi.
- Cukierek albo psikus! - rozległy się z korytarza bloku głosy dziecięce.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Mama Łukaszka przechodziła obok sklepu zoologicznego na osiedlu i zaciekawił ją napis na szybie "złote zwierzątka spełniające życzenia". Weszła do środka. Za ladą siedział jakiś znudzony chłopak.
- Czy one naprawdę spełniają życzenia? - spytała podekscytowana.
- Tak, proszę pani.
- I macie je jeszcze na sprzedaż?
- Tak, proszę pani.
Mama rozejrzała się podejrzliwie.
- Nie wierzę. Przecież tu powinien kłębić się tłum ludzi. Dlaczego tu nikogo nie ma?
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Przed wejściem do bloku, w którym mieszkali Hiobowscy doszło do dwóch jednocześnie awantur. W pierwszej brała udział dozorczyni, pani Sitko z mamą Wiktymiusza, a w drugiej pan Sitko ze swoim kolegą.
Pan Sitko ze swoim kolegą toczyli spór dotyczący kwestii biologicznej, mianowicie, czy mają jeszcze pieniądze na wino. Natomiast dyskurs obu pań to byłą metafizyka, dotyczyła bowiem kwestii zaufania.
- No czy jest pani  stanie zaufać takiemu Karosławowi-Jaczyńskiemu - napierała mama Wiktymiusza.
- Owszem, jestem - bohatersko broniła się pani Sitko.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Wyjątkowo dramatyczne chwile w mieszkaniu Hiobowskich zaczęły się od bardzo banalnej rzeczy. W klapie podnoszonej szafki kuchennej przestał działać podnośnik gazowy i klapa opadała pod własnym ciężarem.
- Mógłbyś naprawić - sarkała mama Łukaszka.
- Naprawię, gdy przyznasz, że feminizm się kończy kiedy trzeba wymienić siłownik w szafce - powiedział tata Łukaszka i upił łyk herbaty.
- Nigdy - rzuciła mama przez zaciśnięte zęby i ruszyła na poszukiwania stolarza.
Znalazła go kilka mieszkań dalej, u mamy Wiktymiusza. Przykręcał nowy uchwyt do szuflady.
0
Brak głosów
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
W Niemczech odbyła się premiera nowego filmu reżyserki Holnes von Agland "Powrót na zieloną granicę ojczyzny" przeczytała z zadowoleniem mama Łukaszka z weekendowego dodatku do "Wiodącego Tytułu Prasowego".
- Widziałem go - oznajmiła siostra Łukaszka smarując wegański chleb smalcem.
Mama Łukaszka się zagotowała.
- Jak mogłaś go widzieć skoro dopiero teraz była premiera i to w Niemczech!
Siostra trochę się wystraszyła i bąknęła, że przecież był niedawno w Najlepszej Telewizji.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka był świadkiem wypadku samochodowego. Krzyczał, machał rękami, nic to pomogło. Jeden pan wjechał z impetem samochodem w samochód drugiej pani.
Pani wysiadła, obejrzała auto i zażądała od sprawcy pieniędzy. Kierowca wyjął portfel i wypłacił jej pewną ilość banknotów.
- Jeszcze - powiedziała pani.
Kierowca dodał kolejną ilość.
- Jeszcze.
Zaszeleściło.
- Jeszcze - nalegała dalej pani.
Kierowca znowu wsunął dłoń do portfela ale banknotów już nie wyjął.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Podczas wycieczki po Warszawie pani pedagog zabrała klasę Łukaszka na zwiedzanie uniwersytetu. Pokazała im zajęcia praktyczne z praw reprodukcyjnych.
- Nie chcemy już więcej uniwersytetu - jęczała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza, ale pani pedagog była nieprzejednana. Obejrzeli budynki, rozmawiali z osobami wykładającymi.
- Żadnych dowcipów "moja mama też wykłada, ale towar na półki w sklepie" - zastrzegła pani pedagog.
- Teraz to robią studenci - zauważył Łukaszek.
Osoby studenckie przysłuchujące się tej rozmowie zaczęły płakać.
5
5 (2)

Strony