
Właściwie wszystkiemu winna była mama Wiktymiusza, sąsiadka Hiobowskich z ich bloku. To ona namawiała mamę Łukaszka, aby na spotkanie osiedlowego klubu LGBT przyprowadziła jak najwięcej osób. "Jak najwięcej" oznaczało w tym przypadku dwie: Łukaszka i jego siostrę.
- Ten to znowu jakąś katastrofę wywoła - kręciła nosem mama Wiktymiusza. - A mają być ważni goście na spotkaniu!
- Nie będę się zadawał pytań przy gościach - zapewnił Łukaszek czytając pilnie ulotkę "Małżeństwo dwóch gejów z Irlandii jest w ciąży", w oczy jego były jakieś takie chytre.
No i poszli.
- Ten to znowu jakąś katastrofę wywoła - kręciła nosem mama Wiktymiusza. - A mają być ważni goście na spotkaniu!
- Nie będę się zadawał pytań przy gościach - zapewnił Łukaszek czytając pilnie ulotkę "Małżeństwo dwóch gejów z Irlandii jest w ciąży", w oczy jego były jakieś takie chytre.
No i poszli.
(3)