
Po raz trzeci i ostatni Hiobowscy spotkali się ze znajomą mamy Łukaszka na jej spacerze w mroźny poranek pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia.
Hiobowscy wracali z kościoła, a znajoma od przystanku autobusowego. I ciekawa rzecz, ciągnęła za sobą po śniegu pustą obrożę na smyczy.
- Pieska pani nie ma - zagadnął życzliwie dziadek Łukaszka.
- Wiem, że nie ma - burknęła znajoma. - Właśnie wracam od znajomych. Oddałam go.
- Nie powiedział nic o północy? - zażartowała mam Łukaszka.
Hiobowscy wracali z kościoła, a znajoma od przystanku autobusowego. I ciekawa rzecz, ciągnęła za sobą po śniegu pustą obrożę na smyczy.
- Pieska pani nie ma - zagadnął życzliwie dziadek Łukaszka.
- Wiem, że nie ma - burknęła znajoma. - Właśnie wracam od znajomych. Oddałam go.
- Nie powiedział nic o północy? - zażartowała mam Łukaszka.
(4)