Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Na osiedlu był punkt małej poligrafii. Obsługiwała go pewna pani, zwana z racji wieku - babcią, a z racji funkcji - Xero. I z Babcią Xero wybuchła mała osiedlowa awantura.
Zaczęło się od sprawy dość wstydliwej i niezręcznej.
Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki przyszli kserować wypracowanie.
- Odmawiam - rzekła Babcia Xero z satysfakcją.
- Nie ma pani prawa odmówić - replikował Łukaszek.
- Jest wolny rynek, mam prawo.
- Nie ma czegoś takiego jak wolny rynek. A już w Polsce na pewno, zwłaszcza jeśli należymy do Unii.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowscy obejrzeli film, oparty na najnowszej wersji starej historii z dodanymi hipotezami uwzględniającymi aktualne czynniki.

5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
W zasadzie to od razu można napisać, że wizyta Wacha-Lełęsy skończyła się źle. Z kilku powodów. A głównym było to, że ktoś mu ukradł show, co było zbrodnią nie do pomyślenia.
Zbrodniarzem, a właściwie zbrodniarką była dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
Zaczęło się tak, że pani pedagog zapowiedziała wizytę słynnej postaci. I zaproponowała zbiórkę pieniężną.
Zdumiona klasa spytała po co.
- On inaczej nie przyjdzie - odparła zmieszana pani pedagog.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Pan Sitko zdawał sobie oczywiście sprawę ile ma lat, ale lekarz wyłożył mu to w dość bolesny sposób. Zresztą, robienie czegokolwiek boleśnie jest dla lekarzy bardzo charakterystyczne.
- Starość - rzekł lekarz z satysfakcją, bo sam był młody.
Pan Sitko się zasępił.
- Jak to: starość? Już?
- Ano już, proszę pana. Musi pan na siebie uważać. Bo to, proszę pana, nie ma żartów.
- Ile mi czasu zostało? - zapytał dzielnie pan Sitko.
Lekarz wzruszył ramionami i zaczął postukiwać palcem w stojącą na biurku tabliczkę "Dr Grzyb, dermatolog".
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka był bardzo zajęty w pracy.
Poprawiał błędy po swoim koledze Kubiaku.
Dużo błędów.
Spieszył się, miał mało czasu.
Kubiak za to nie robił nic - szef mu zakazał w ogóle dotykać się do komputera - więc rozwalił się w fotelu i bezczelnie podrywał młodą dziewczynę z kadr.
Tata Łukaszka tak się skupił na pracy, że ich głośna rozmowa mu nie przeszkadzała. Wkrótce jednak zaczął go rozpraszać szept. Bo do młodej dziewczyny z kadr podeszła pani z księgowości i zaczęły o czymś szeptać.
- Co tam macie? - zainteresował się Kubiak.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Szli sobie Hiobowscy przez osiedle wracając z niedzielnego spaceru, aż tu nagle zaskoczył ich napis na tablicy pod osiedlowym domem kultury.
Napis ten zauważyła siostra Łukaszka i z miejsca wyniknęło przykre zdarzenie. Siostra była znana z tego, że za napisami nie przepadała. Czytać, owszem, potrafiła, ale od literek i cyferek o wiele bardziej wolała obrazki. Zwłaszcza ruchome. Zatem siostra chciała się popisać umiejętnością czytania. Niestety, wskutek pośpiechu i stresu nie doczytała wszystkiego.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Jagoda, dziewczyna Łukaszka poznana na koloniach, była zła.
- Jak to: nie dasz rady?
Łukaszek westchnął smutno.
- Nie znasz mojej rodziny.
- Chętnie poznam - oznajmiła z mocą Jagoda. - Przyjdę dziś do was na obiad.
- Powiem mamie, ale nie wiem, czy się zgodzi...
- Łukasz - powiedziała skośnooka brunetka. - Ja się nie pytam. Ja mówię, że przyjdę do ciebie na obiad.
- A jak moja mama niczego nie uszykuje?
- To ty mi coś uszykujesz.
- Ale ja nie umiem gotować...
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Historia ta, acz pozornie drobna i pozbawiona większego znaczenia, na zawsze odmieniła życie dwóch pań kustoszek oraz ich mężów. Było to tak:
W mieście odbywała się wystawa prac malarskich Bernardo Bellotto. Organizatorzy liczyli na frekwencyjny szał i wystawy pilnowały aż dwie panie kustoszki. Niestety, zainteresowanie było niewielkie. Po salach spacerowała kilka starszych wiekiem par płci obojga.
Było cicho i spokojnie.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
W szkole trwała walka o przeżycie. Starcie miało miejsce na lekcji języka polskiego. Pani polonistka wpadła na straszliwy pomysł dyktanda.
- Czy Unia Europejska zezwala na przeprowadzanie dyktand? - zastanawiała się głośno dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowskim zepsuła się pralka.
- Co za szmelc - rzekł smętnie dziadek Łukaszka.
- Powiedz jeszcze, że przedwojenne się nie psuły - wtrąciła złośliwie babcia Łukaszka.
- Nie było pralek, była służba - rzekł z westchnieniem dziadek i założył ręce za głowę. - Zdaje się, wiesz coś o tym.
- Przestańcie się kłócić - poprosił tata Łukaszka wertujący dokumenty pralki.
- Muszą - potrząsnęła śliczną główką siostra Łukaszka. - Przecież byli po przeciwnych stronach tary!
- Jakiej tary???
- Do prania!
5
5 (2)

Strony