Jedyneczki są w kropeczki

 |  Written by max  |  5
Od ogłoszenia przez poszczególne komitety wyborcze list kandydatów do parlaemntu minęło już sporo czasu, ale dalej trwają "lokalne" dyskusje nad zasadnością umieszczenia osoby X na miejscu Y. Największe kontrowersje budzi oczywiście miejsce numer jeden. Tu i tam słyszy się i czyta: ale dlaczego ten/ta? Ale dlaczego PiS (w przypadku osób z PiS sympatyzujących) umieścił w okręgu nr N tę osobę, na takiej "pozycji".

Gdybym chciał być złośliwy (a lubię być, taka wada) odpowiedziałbym tytułem notki: bo jedyneczki są w kropeczki - pozostawiając resztę inteligencji i wiedzy potencjalnych adwersarzy. Jednak bon-moty i złośliwości mają to do siebie, że jakkolwiek bywają zabawne  - niczego nei wyjaśniają, a domyślnie zakładają pewien "poziom wtajemniczenia" odbiorców. Nie nazywając się Rymanowski, wywalę jednak "kawę na ławę".

Miejsce na liście wyborczej, formalnei rzecz biorąc, nie daje wiele, żeby nie napisać: nie daje nic. Tak - naprawdę: nie jest powiedziane, że "jedynka" musi wejść, a "siódemka" ma zdecydowanie mniejsze szanse. Przecież zlicza się głosy na kandydatów, jeśli ugrupowanie uzyska określoną ilość miejsc mandatowych w danym okręgu - wejdą ci, którzy zebrali największą ilośc "krzyżyków", w stosownej kolejności.  Tymczasem najpierw toczą się wewnątrzpartyjne wojny o miejsce na liście, potem listy są komentowane, na koniec zaczynają się wypowiadać różnej proweniencji "trybuni ludowi" krytykujący: a to wspokmnianą kolejność, a to, bardziej ogólnie, "niesprawiedliwy" "system wodzowski" obowiązujący w partiach, które kandydatów ustawiają w rządku. To samo, przy każdych wyborach do parlamentu czy do samorządów.

A tymczasem, krytyka "systemu" nie ma najmniejszego sensu. Więcej, w ten sposób akceptuje się (jeśli nie afirmuje) fakt, że wyborcy wybierają na łapu-capu, że są intelektualnie leniwi, że jak lemingi (tyczy się wyborców każdej partii) stawiają krzyżyk przy pierwszym nazwisku z góry. A przecież... a przecież - przecież nikt im tak postępować nie każe! Fakt, że - i to jest prawda - najczęściej wchodzą "jedynki", a osoby znajdujące się na liście "wysoko" mają większe szanse (a małą preferencją miejsca ostatniego - też ciekawe) to pochodna woli i działań wyborców. W wielkiej części stawiają te krzyżyki "na rympał", po tym, jak już w mozole odnajdą na "karcie" do głosowania stronę swojej partii. Nawet im się przeczytać innych nazwisk nie chce, a co dopiero wcześniej się zastanowić, kogo, konkretnie, chcieliby posłać na Wiejską. A żyjemy w erze internetu, telewizji, nawet totalnie niezorientowani mogą się zapytać znajomych, poszukać informacji, kto zacz dany kandydat.

Inaczej. Przeciętny Polak kupując samochód, telewizor, pralkę czy mopa - najpierw się zastanawia czy mu dany sprzęt pasuje, sprawdza cenę, pyta o opinie lepiej obeznanych, laicy dzwonią do znajomych fachowców... Normalne, prawda? No trydno, żeby było inaczej, przecież wydajemy znaczącą kwotę pieniędzy, nie chcemy nabyć szajsu, który za dwa miesiące trafi szlag. I niekoniecznie gotowi jesteśmy dać się bezkrytycznie złapać na marketingowe chwyty sprzedawców. To byłoby głupie, prawda?

A jak raz na cztery lata są wybory, do lokali wyborczych udaja się ludzie, którzy bardzo często nie wiedzą kogo konkretnie chcą nabyć sprzedając swój głos kandydatowi. Oni idą zagłosować na partię, pozostawiając tym (przeklinanym przez demokratycznych purystów) wodzom partyjnym, wybór. Lenistwo to naprawdę łagodne określenie. Ludzie głosują na oślep - no, pogratulować. Na szczęście, nie wszyscy. Ale o wiele za dużo.

PS. W tych wyborach Max, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, odda swój głos na numer 1. Ale tylko dlatego, że akurat uznaję tę osobę za najlepszego kandydata z "mojej" listy.
5
5 (3)

5 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Ludzie postępują racjonalnie. Skoro jest bez znaczenia na kogo zaglosuja na liście, to i nad tym się nie zastanawiają :)
Obrazek użytkownika max

max
A. Ludzie nie są racjonalni. Przeważająca większość nie umie lub nie chce myśleć - a bez analizy, sensownej, nie  ma mowy o racjonalności... :) A już najfajniejsza jest sytuacja, kiedy egzemplarz ma i zdolności, i predyspozycje do wyciągania trafnych wniosków - a używa swojej wiedzy i IQ do zakłamywania rzeczywistości, na użytek własny. Vide: żona mnie zdradza, ale "się przekonam", że mi to nie wadzi... :)

B. No właśnie to się ludziom wmawia, że "nie ma znaczenia". A to, na kogo się głosuje na danej liście znaczenie ma, i to podstawowe. Poważnie, zastanawiam się czy chociaż co 10-ty aktywny wyborca wie, jak głosy są liczone.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika ro

ro
W moim okręgu na pierwszym miejscu jest ciało lotne - czyli spadochroniarz, na drugim działacz z miasta wojewódzkiego, który ujawnia się wyłącznie przy okazji wyborów (gdyby nie to, że jego daleki krewny jest moim klientem, nie pamiętałbym, jak się nazywa), na trzecim defraudant głosów (bardziej się ich obawiam, niż PO i Kukiza razem wziętych), kandydatka z mojego miasta jest za ładna (serio) last "but not least" jest wnuk kolegi szkolnego mojego ojca - i tyle o nim wiem.
Siłą rzeczy głosować muszę na Kaczyńskiego. Per procura, ale zawsze. 
Obrazek użytkownika max

max
U mnie w okręgu jest dwudziestu kilku kandydatów na liście PiS. Gdybym nie miał faworyta (konkretnie: faworytki :)) - szukałbym wśród innych, do skutku. Zawsze się znajdzie ktoś kompetentny i uczciwy.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
na liście jest Jacek Świat. Przyznam się bez bicia, nie mam pojęcia na którym kolejnym miejscu (na pewno nie na pierwszym), ale nie numerek a nazwisko jest dla mnie ważne. Zawsze było.
Hmm, czyżbym w Maxowej nomenklaturze mogła odnaleźć się w gronie ludzi rozumnych? cool
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>