Nasza klasa

 |  Written by Everyman  |  0

Wyłącznie dbałość o zachowanie umiaru w stosowaniu środków ekspresji nie pozwala mi nazwać kwiczeniem odgłosów wydawanych przez odchodzącą władzę skonfrontowaną nagle z rzeczywistością, którą zgotowali jej wyborcy. PiS to, PiS tamto … zamach na demokrację, nocna zmiana, łomotanie do drzwi o świcie – tych i podobnych bredni przychodzi słuchać przy akompaniamencie padających stołków.

Tylko ktoś naiwny mógł przypuszczać, że odejdą z klasą, bo żeby to zrobić wpierw trzeba tę klasę mieć, a przecież jej brak już dawno rzucał się w oczy. Dziś budzi zażenowanie i potwierdza, że jak brak – to brak i ... nie ma się czemu dziwić.

Ja właśnie o tej klasie. Czy nie uderza Was gigantyczna wręcz różnica w poziomie wypowiedzi liderów prawicy i harcujących na ich tle oponentów? Ja odniosłem wrażenie i nie mogę się go do dziś pozbyć, że przy Beacie Szydło i Jarosławie Kaczyńskim - że nie wspomnę o Prezydencie - odszczekujący im harcownicy wypadają jak jakieś żałosne liliputy …

Jestem oczywiście stronniczy. Gdybym nawet nie był, na miejscu sierot po Platformie skręcałbym się ze wstydu słuchając Neumanna czy Petru i plułbym sobie w brodę, że oto takie tuzy będą mnie reprezentować. Przecież Neumann to jakiś epigon Millera z bon motami na poziomie marnego kabaretu. Bąk motami, chciałoby się rzec, przy czym nie o te bąki chodzi, co to z kwiatka na kwiatek, ale te inne bąki, no wiecie … puszczane.

Albo taki Petru. Zdziwię się, jeśli mi ktoś nie przyzna racji, że robi wrażenie gościa, który się raczej nadaje do roli marketera sprzedającego antyalergiczne koce lub garnki i czajniki pensjonariuszom domu spokojnej starości, niż na lidera partii tych, no … jak im tam … nowoczesnych!
Tu chciałbym zgłosić patent. Jeśli ktoś zgłosił wcześniej, trudno, przeboleję, ale pomysł będę najgoręcej popierał: pozwólmy mu zabierać głos jak najczęściej – już zaczął i ani myśli przestać się kompromitować …

Osobny rozdział to nasi ludzie w mediach. Nie, nie mam na myśli sprzyjających nam dziennikarzy.Tym razem myślę o innym zjawisku. Oto, po powyborczym kacu leczonym kompresami z Sierakowskiego na przemian z Michalskim, mainstream nagle zrozumiał, że dalej się nie da i prędzej czy później trzeba będzie rozmawiać z tym strasznym PiSem, więc pani Monika Olejnik na pierwszy ogień wzięła profesora Glińskiego i … poległa z kretesem. Aż żal było patrzeć jak z minuty na minutę więdła jak - nie przymierzając – zeschnięta stokrotka.

Wiem, że łatwo nie będzie. Jednak mocno wierzę, że jeśli nie damy się sprowokować, jeśli nie uda się ujadającej zgrai narzucić nam swoich standardów, jeśli dalej będziemy spokojni i pryncypialni – sami odpadną.

Bo nasi mają klasę.
A tamci – nie.

5
5 (6)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>