
Mama Łukaszka wolnym ruchem sięgnęła po pilota i nacisnęła guzik. Obraz nagich pleców spływających krwią zgasł i w to miejsce na ekranie telewizora pojawiła się żałobna czerń. - Co to było? - zainteresował się przechodzący przez pokój dziadek Łukaszka. - Pasja Gibsona? - Nie - westchnęła mama. - To relacja z konwencji partii rządzącej. - Jak to?! Takie ekscesy na konwencji politycznej?! Co to było??!! - To była Kowa-Epacz... - Jezus Maria, co oni jej zrobili?! - Nie oni, ona sama... - Ale ją musiało boleć - wystraszyła się siostra Łukaszka. - Skądże znowu, przecież jest lekarką.
(2)