Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Do gabinetu dyrektora szkoły zajrzała pani wicedyrektor.
- Czy można...? Bo ja mam nowy plan...
- Proszę, niech pani wejdzie. Co to za plan?
Pani wicedyrektor weszła od środka i położyła plik kartek na biurko pana dyrektora.
- Ostateczny plan pognębienia uczniów oraz uzyskania środków finansowych dla szkoły - przeczytał pan dyrektor. - Wersja szesnasta. Widzę, jest pani ambitna.
- Marzy mi się stanowisko administracyjne na szczeblu centralnym.
- Przecież pani nie ma szans nawet zostać dyrektorem szkoły.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  6
Właściwie to tata Łukaszka nie widział jak się to stało. Kiedy dojeżdżał do osiedla widział już, że stało się coś poważnego. Na jednej z ulic błyskały się niebieskie światła, stała straż pożarna, policja, karetka. I oczywiście gapie.
Zaparkował auto na parkingu i miał iść w stronę bloku, gdy pomyślał, że w domu na pewno będą go wypytywać co się stało. Postanowił więc, że też podejdzie i rzuci okiem.
Tylko jeden rzut.
Kupa złomu wbita w latarnię była kiedyś samochodem, i to dużym, dobrym i drogim samochodem.
- Na biednego nie trafiło - skomentował ktoś.
5
5 (6)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Sytuacji, w których grozi mrożące krew w żyłach niebezpieczeństwo jest wiele. Jedną z nich, o najwyższym stopniu ryzyka, jest wyjście z dorosłymi po zakupy. Wydawać by się mogło, że to niby nic, banalne dźwiganie siatek z zakupami przez kilka godzina i bezpieczny powrót do domu. Jednak podczas tego powrotu zdarzyć się może wszystko.
Pewnego popołudnia po zakupy wybrali się: mama Łukaszka, babcia Łukaszka, dziadek Łukaszka i Łukaszek.
Łukaszek z początku nie chciał iść.
- Nie rozumiem dlaczego - wzruszył ramionami tata Łukaszka.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Zaczęło się od tego, że Hiobowscy wracali sobie całą rodziną przez osiedle z zakupów. Dziadek narzekał, że mogliby jechać samochodem.
- Za blisko - odparł tata Łukaszka. - Benzyna kosztuje...
- ...mniej! - wpadła mu radośnie z słowo mama Łukaszka. Tata Łukaszka zignorował wątek i zapytał babcię Łukaszka co on za ciężary dźwiga.
- Cukier.
- A ja? - zapytał dziadek Łukaszka.
- Cukier.
Okazało się, że wszyscy niosą cukier. Dziadek zarządził postój i wszyscy zaczęli krzyczeć na babcię, że po co im tyle cukru.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  3
- No dobrze, przecież wiem - oświadczyła trzeciej a pani pedagog. - Wiem, ze wszyscy macie komórki i przynosicie je do szkoły. Pomimo zakazu. Ale czy wy w ogóle wiecie jak nich korzystać?
Trzeciej a na moment mowę odebrało a potem wszyscy uczniowie zaczęli gwałtownie argumentować. Że oni szybciej obsługują telefony od dorosłych, Że więcej potrafią z nimi zrobić. Że wiedzą o komórkach takie rzeczy, o których dorosłym nawet się nie śniło. no i że teraz młodzież ma takie predyspozycje do elektroniki, że umie już esemesować zanim nauczy się pisać ręcznie.
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Doświadczeni nauczyciele wiedzą, że w szkole niebezpieczeństwo czyha cały czas. Mniej doświadczeni oddychają z ulgą wraz z dźwiękiem dzwonka i wychodzą na korytarz złudnie przekonani o swym bezpieczeństwie. I wtedy, podczas momentu rozluźnienia i dekoncentracji wróg potrafi uderzyć najboleśniej.
Przekonała się o tym pani od polskiego, kiedy to podczas przerwy stałą sobie beztrosko na korytarzu i gawędziła z panem od wuefu. Wróg, czyli grupka uczniów z trzeciej a zakradła się znienacka i zaatakowała.
5
5 (8)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Kiedy draka już się uspokoiła pani pedagog powiedziała Grubemu Maćkowi, żeby kontynuował.
- Ale co tu więcej mówić? - Gruby Maciek wzruszył ramionami. - Poszłem do domu, włączyłem kompa, się zalogowałem i zacząłem hejtować. I wtedy zapukali.
- Kto? - zapytał pan od historii.
- Służby! - zawyła pani pedagog i złapała się za lewą fiszbinę.
- No, służby - przytaknął Gruby Maciek.
- Prawdziwe? - spytał z szacunkiem okularnik z trzeciej ławki.
- Nie, ty idioto, fałszywe. Normalnie do chaty mi BOR zastukał.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Trzecia a była bardzo zdumiona tego ranka, bo kiedy zaczęła się pierwsza lekcja - była to historia - Grubego Maćka nie było w klasie.
- Może umarł - rzekła mściwie dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza, a która chłopców nie lubiła. Ale jakby w odpowiedzi otworzyły się drzwi i stanął w nich Gruby Maciek.
5
5 (7)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
- Jakie to piękne! - wzruszona mam ocierała łzę. Wszystko wokół było piękne, może za wyjątkiem uporczywego siorbania soku z kartonika przez Łukaszka.
- Profanacja!! - fuknęła mama. - Jak ty możesz psuć taką atmosferę w takiej chwili!
- Niech psuje - dziadek Łukaszka siadł obok ciężko na kanapie. - Co za tragedia...
- Sukces!
- Tragedia...
- Sukces! I Łukasz, natychmiast przestań siorbać!
- Mama ma rację - poparł dziadek.
- Że sukces? - spytał Łukaszek.
- Nie. Żebyś przestał siorbać. Co za tragedia...
- Że siorbie? - upewniła się mama.
5
5 (9)
 |  Written by Marcin Brixen  |  6
Dziadek Łukaszka siedział przy kuchennym stole i obracał w palcach grubą, wypchaną kopertę.
- No otwórz wreszcie - powiedziała gderliwie babcia Łukaszka patrząc w okno, że niby ona taka niezainteresowana.
Dziadek chwycił za brzeg koperty a reszta rodziny wstrzymała oddech.
- No dalej!
Dziadek szarpnął i koperta rozerwała się z trzaskiem. Na stół spłynęła lawina kolorowych kart.
- E... Reklamówki - rzekła z rozczarowaniem siostra Łukaszka.
5
5 (4)

Strony