Co to za sztuka być dzisiaj mądrym jak Lech Kaczyński przed kilkoma laty? Żadna, każdy przyzna. Podobno kanclerz Niemiec w rozmowie z "nobliwym" prezydentem USA wyraziła wątpliwość, czy aby prezydent Rosji na pewno ma kontakt z rzeczywistością. Jak stwierdziła, przebywa on „ w innym świecie”.
Seaman - blog
Właściwie nie chciałem pisać o Krymie, Rosji i Ukrainie, bo sytuacja jest zbyt płynna, a ja nie lubię robić z siebie głupka, a już na pewno nie za darmo. Jednak kiedy zerknąłem na wypociny niejakiego Zbigwie w Salonie24, to doszedłem do wniosku, że najdurniejsze rzeczy już zostały napisane przez niego, więc dla mnie jest w miarę bezpiecznie.
Występ europosła Jacka Protasiewicza oczywiście słusznie przykuł uwagę publiczności i ja tu nie mam zamiaru umniejszać jego spektakularnego wyczynu. W końcu nieczęsto widzi się wiceprzewodniczącego globalnej instytucji politycznej, który rozrabia na lotnisku jak pijany zając w kapuście. To jest news medialny na miarę tego erotumana z Francji, stojącego zdaje się na czele MFW czy Banku Światowego, który nie odpuścił nawet hotelowej pokojówce.
Jeśli chodzi o okoliczności porozumienia wynegocjowanego w Kijowie przez ministra Sikorskiego z niewielką pomocą jego przyjaciół z Niemiec i Francji, to mamy trzy podstawowe wersje i kilka pobocznych wątków. Opowieści te różnią się zasadniczo i fundamentalnie, szczególnie jeśli chodzi o zamierzony cel, jednak mają także wspólny mianownik. A mianowicie taki, że w każdej wersji żadna ze stron nie traktowała poważnie swojego podpisu i nie miała zamiaru porozumienia dotrzymać, przy czym ten fakt znały wszystkie strony biorące udział w operacji.
Jest takie zdanie z „Wojny i pokoju”, które szczególnie sobie upodobałem, ponieważ przydaje się także w całkiem innych kontekstach, niż ten z powieści Tołstoja. Zdanie dotyczy Piotra Bezuchowa i brzmi mniej więcej tak: „Pomimo że doktorzy go leczyli na wszelkie sposoby oraz aplikowali mu różne lekarstwa, wyzdrowiał”. Sens jest dokładnie oddany, za dosłowność nie ręczę, bo moja pamięć już nie sługa, lecz raczej kapryśna dama.
Nie trzeba mieć dzisiaj żadnego refleksu, a nawet niezbyt wiele rozumu trzeba, żeby uprawiać opiniotwórcze dziennikarstwo głównego nurtu. Redaktor Jacek Żakowski ocknął się z postępowej prounijnej nirwany i po prostu oniemiał ze zdumienia. „Co oni w tej Brukseli właściwie robią, że nie mają nawet listy odpowiedzialnych za sytuację na Ukrainie?” - pyta równie dramatycznie co retorycznie.
Rzecznik rządu, zapewne zgodnie z wolą swojego szefa Donalda Tuska, stanęła na wysokości standardów Platformy i oficjalnie otworzyła kampanię wyborczą od imputowania tchórzostwa Jarosławowi Kaczyńskiemu. Zupełnie w stylu i konwencji rozzłoszczonego bachora z podwórka, więc można powiedzieć, że zmieściła się w kanonie wychowania, jakim szczyci się premier.
Strony
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- następna ›
- ostatnia »