
Donald Tusk promując – w jego mniemaniu - uwłaczające określenie „moherowe berety” nie spodziewał się pewnie, że po latach przyczyni się do wykreowania równie niekomfortowej sytuacji, w której sam się znajdzie. Sytuacja ta, to – wypisz wymaluj – efekt „ nadepnięcia na grabie” ze skutkiem nie tylko politycznego guza, lecz także bolesnego upadku z białego konia, na którym widzieli go jego zwolennicy.